10 gru 2014

ROGAL NA DZIÓB!




Zwierzęta, zwierzątka, zwierząteczka, przecudnościowe, rozweselają i odstresowują.
Jak napisała mi moja serdeczna siostra astralna Magosia: szach i mat! Rogal myk na dziób!























3 lis 2014

PANTA RHEI...






"Śmierć cofa nas w czasie i uczy kochać życie"



Jesień, trzecia pora roku, dla mnie czas refleksji, któremu sprzyja nastrój naszego, polskiego dnia Wszystkich Świętych i Zaduszki. To nie początek każdego nowego roku, ale listopad jest dla  mnie  czasem na podsumowania, przegląd własnego życia, przyjrzenia się sobie, kim jestem, gdzie doszedłem i dokąd zmierzam. Przyglądam się sposobom mojego postępowania i myślenia, pragnieniom i celom jakie chcę jako człowiek w życiu osiągnąć , szukam takich inspiracji, które rozwijają duszę, duchowo wspierają , dodają energii i woli do życia w niełatwej rzeczywistości.
Świadomość tego kim jestem, mój moment rozliczenia z samym sobą, jest dla mnie, człowieka wiary również okazją do znalezienia czasu, na  przygotowanie się do nadchodzącego Adwentu.
 Wytrwałości i zmian na lepsze, tego sobie życzę.



1 lip 2014

PRZEPIS NA MARCHEWKOWE CIASTO I PODWÓRKOWE WSPOMNIENIA



Leje, zimno, ale mnie w to graj! Lubię takie przerwy pośród letniej pogody, zwłaszcza gdy temperatury oscylują w okolicy tropikalnych, a takimi są dla mnie 27 stopni i więcej, więc za takimi nie przepadam. Bardziej odpowiadałyby mi temperatury rześkiego lata w Skandynawii. Upał mi przeszkadza i powoduje, że tracę siły i jestem zmęczony, a poza tym, to nic przyjemnego, gdy nie da się spać w nagrzanej przez dzień chałupie.

Dzisiaj jest cudowny dzień, cichy, spokojny, utulony przez długie godziny w szumie deszczu, nikt nie drze gęby za oknem, nawet wszystkie, rozdarte i rozwydrzone bachory, które na co dzień okupują miejsca pod klatkami bloków, wypuszczone samopas przez swoich zajętych oglądaniem telawizji, tudzież produkowaniem się na fejszbuku, albo też zajętych konsumpcją taniego piwa. Poziom zidiocenia rodziców, wyraża się poprzez całkowitą obojętność, na to co ich dzieci wyprawiają, w jaki sposób spędzają czas na dworze, bo nawet pobieżne obserwacje zachowań kilkuletnich dzieci, pozwalają ocenić, że to co się widzi, trudno nazwać zabawą. Przeważnie sprowadza się to do jakiegoś kompulsywnego biegania i przekrzykiwania, agresywnych zaczepek, poszturchiwania, wzajemnego licytowania się, co kto ma w domu, komu ojciec kupił coś nowego, potem w ruch idą piasek i kamienie, następnie wyzwiska. Kończy się to apokaliptycznym harmiderem, rozwścieczonym wrzaskiem i histerycznym zawodzeniem pokrzywdzonych, wzywających przeciągłym "maaamooo"! pod oknami mieszkań.

Pokolenie ich rodziców, są chyba jednym z ostatnich, którzy wiedzą i pamiętają, że zabawa na podwórku osiedlowym, to było coś twórczego i zajmującego aż do godzin wieczornych, gdy matka wołała na kolację.
Pamiętam chwile spędzone na podwórku z koleżankami i kolegami,  zabawy w dwa ognie, w zbijanego, w nogę, skakanie w gumę, grę w klasy, w chowanego, w podchody, zabawy w dom, w sklep, , do zabawy była piłka, skakanka, ringo, a i wyliczanki służące do losowego ustalenia kolejności bawiących się, lub po prostu zaczynające zabawę, fikołki i akrobacje na trzepaku. Ileż to emocji wzbudzała gra w kapsle, której tor rysowało się na asfalcie, kredą podprowadzoną z półki, pod szkolną tablicą. Gdy już nie chciało nam się biegać i skakać, to zalatywało się do domu po kartkę z zeszytu i długopis, by potem gdzieś na ławce, czy jakimś murku grać w pełne emocji Państwa i miasta, które pozwalały wykazać się przed towarzystwem, jak pilnym uczniem byliśmy na lekcjach geografii.
Zabawy na podwórku, to dla mnie wspomnienia radosnych chwil i absolutny brak nudy, na którą narzekają dzisiejsze dzieci, uzbrojone po zęby w elektroniczne gadżety, stosy zabawek, praktycznie nieograniczony dostęp do internetu i nieprzebranej ilości kanałów tv, które na podwórku nie potrafią się bawić, którym brakuje wyobraźni, przez co jak na dłoni widać, co formuje i jakie treści kształtują młode umysły. Jacy rodzice, takie dzieci, nic dodać, nic ująć! 



Zdjęcia dziennik.pl


Ciasto marchewkowe

Składniki:
100g cukru lub ksylitolu
1 łyżka kakao
4/5 szklanki oleju winogronowego
4 jajka
275g mąki
1 łyżeczka cukru waniliowego
2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta duża soli i suszonego imbiru
1 łyżeczka sody oczyszczonej
2 łyżeczki cynamonu
50g rodzynek
50g posiekanych orzechów włoskich
400g marchwi startej na grubych oczkach


Wykonanie:
Cukier, kakao, olej, ubijamy mikserem, dodając po jednym jajku, powoli dodajemy mąkę z proszkiem, sodą, cynamonem, solą, następnie startą marchew, rodzynki i orzechy.
Ciasto przelewamy do tortownicy i pieczemy w 175st. przez około 45 minut.



PS.
Za oknem deszcz, kawałek pysznego ciasta i radosny  Nat King Cole, czego chcieć więcej?





12 cze 2014

ZNASZ LI TEN KRAJ?





A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź...




Ostatnie tygodnie w kraju, spłynęły triadą wydarzeń, z pogranicza absurdu i schizofrenii, przy których człowiek zadaje sobie pytanie, czy to się tylko śni, czy dzieje się naprawdę?

Mimo natrętnej, mendialnej propagandy, większość Polaków, na szczęście olała wybory, a wybór między dżumą, a cholerą, między większym, a mniejszym złem, pozostawiła nielicznym, którzy widać dojrzeli w tym jakiś interes. Z resztą, jakie to ma znaczenie, skoro historia pokazuje, że nieważne kto głosuje, ale kto liczy głosy!

Jeśli ktoś miał jeszcze jakieś złudzenia, co do tego w jakim kraju żyje, to "nasza" władza, zadbała, by takich złudzeń, ni wątpliwości nie miał, gdy wodza czerwonego, umiłowanego, z ceremoniałem wojskowym i pompą pochowała, profanując przy tym nekropolię narodową, gdzie bohaterzy narodowi i ofiary reżimu komunistycznego spoczywają.
Ci, co z rozrzewnieniem wzdychali do poprzedniego systemu, co wyli "komuno wróć", niechaj nie wyjo, bo komuna trwa w najlepsze, co uwiarygodniła obecna kasta panujących, która z taką atencją generała żegnała!
Życie różnie się plecie, ale czegoś takiego, nie wymyśliłby najlepszy scenarzysta ruskich filmów.

Fałszywa radość i sztuczny entuzjazm, towarzyszył obchodom 25 lecia odzyskania wolności, które wypichciła obecna elyta spod żyrandola.
Co się stało, co się dzieje w kraju, na tej wyspie zielonej, raju na ziemi, od 25 lat w wolności skąpanym?
Dlaczego to lud ślepy i głuchy, szczęśliwości, a marcepanów wszelakich, dobra rozmaitego dojrzeć nie potrafi?
No cóż, diagnoza jest prosta, lud  dostrzegłby obfitość nieprzebraną, a i dłońmi zaczerpnąłby z niej bez skrępowania, gdyby mógł, a nie może, bo nigdy nie był beneficjentem okrągłostołowych przemian, z których hojnie zagarniają i korzystają, twórcy i władcy Czeciej Erpe, nomenklaturowa burżuazja.
Kłamstwo wespół z perfidią, królują w tym chorym i groteskowym systemie, w którym przyszło nam żyć!
O tempora, o mores, o ku...! 
Ręce opadają jak się patrzy na to, co się wyprawia!
Ręce opadają, ale rąk  załamywać nie należy, nic nie trwa wiecznie. W Bogu nadzieja!



























WAŁĘSA, JAK ZWYKLE W SWOIM WŁASNYM ŚWIECIE
















Lata płyną, a drugiej Irlandii jakoś nie widać.
 Z dedykacją dla wyborców PełO.