Przy sobocie,już po robocie, odwilż i chlapa, pogoda brzydka, wystarczające to powody, by umilić sobie sobotnie popołudnie deserem zabaglione. Można go podawać na gorąco z biszkoptami albo po schłodzeniu w lodówce.
Zabaglione
6 żółtek
4 łyżki cukru
1 opakowanie cukru waniliowego
skórka cytrynowa
kieliszek rumu lub koniaku
Żółtka utrzeć z cukrem do białości, dodać cukier waniliowy, otartą skórkę cytrynową oraz alkohol i następnie ucierać dalej w naczyniu ustawionym na parze. Gdy zgęstnieje przełożyć do pucharków.
Smacznego!
Z LASU
DO ŚMIECHU :)
Oj to mi smaczka narobiles na ten deser, jak zwykle duzo humoru u Ciebie i o to chodzi, pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPomaszkeciłam (jak to mawiają na Śląsku) trochę, pycha było. Niedawno taki deserek robiłam, ale bardzo go lubię, więc na pewno jeszcze nieraz zrobię, o "boczki" się nie martwię, więc hulaj dusza..........Pośmiałam się też, więc uważam,że w dużej mierze dzięki Tobie fajnie rozpoczęłam wieczór weekendowy. Dziękuję i gorąco pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMiła Wando, słowa Twe strugą słodyczy na me serce spłynęły.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że znajdujesz czas, żeby do mnie zajrzeć i że bawi Cię moja "tfurczość"
Serdecznie pozdrawiam:)
Drogi Elvisie ! Ten Twoj "zabaglione " to ja 50 lat temu mialam krecony ,ucierany co dziennie , tyle ,ze nie z koniaczkiem ,a z lyzeczka kakao....Tak ,czy siak pychota niesamowita ,szczegolnie ,ze wtedy nie bylo takich slodkosci jak dzis i nasze mamy i babcie radzily sobie w ten sposob i nazywalo to sie kogel-mogel ! no ..!!!Pozdrowki :)
OdpowiedzUsuńWitaj Magdaleno! to i ja spróbuję z kakao, zawsze to jakaś alternatywa, jak zabraknie alkoholu. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńA ja myślałam,że zabajone to sos do deserów:)))ale ochoty narobiłeś:))
OdpowiedzUsuńMniam!! ^_^
OdpowiedzUsuńJA to chcę ale robić się nie chcę!!!
JAk zwykkle fajny humor..
A te zdjęia za lasu jakie pikne!!!!!
hue hue hue ale dzisiaj nie mam humoru.... JA chcę ten deser z dostwa do domu.......... Idę zrobić ciasto z colą... Tylko coli nie mam.... no to idę zrobić coś łatwe kogelmogel.... TAK bo mi się nie chcę nic.... Mam doła............ :)))
Ale już mniej.... -_-
zabiłś mnie Gościu kukurydzą! i teraz sobie z tym żyj!!! :)
OdpowiedzUsuńPrzysiadły rzędem miłe zwierzaczki,
OdpowiedzUsuńdrutem robione fajne szmaciaczki.
Wśród nich liseczek z kitą po byku,
za nim żyrafka tuż po odwyku...
Usiadły rzędem, w kupie wtulając,
ale markotne, bo zginął zając...
Ach,nie! jest on ci, siedzi poboku,
można zająca nie widzieć w mroku...bo taki szary,jak rzeczywistość,
czy też o taką idzie nam przyszłość?
Nie wiem, co pisać, niejasne ranki
niejasne noce, dnie też niejasne,
to przemyślenia tylko...me własne.
dobrej nocy, Elvisie...mimo...
Magosiu, kukurydzą powiadasz, a to muszę poszukać więcej takich żartów.
OdpowiedzUsuńDziękuję za milutki wierszyk o zwierzątkach, uwielbiam Twoje wierszyki. Pozdrawiam:)
Elvi, ta kukurydza akurat tak na mnie wczoraj podziałała, bo czasem bardzo mnie bawi "żołnierski" żart z cyklu wujek Stasiek mistrz ciętej riposty...,poczucie humoru mam dość rozległe, bawi mnie Twój blog po totalu, ale ostatnio czasu mało i nie mogę zostawić liczniejszych moich komentarzy. Buźka!
OdpowiedzUsuń