1 lip 2014

PRZEPIS NA MARCHEWKOWE CIASTO I PODWÓRKOWE WSPOMNIENIA



Leje, zimno, ale mnie w to graj! Lubię takie przerwy pośród letniej pogody, zwłaszcza gdy temperatury oscylują w okolicy tropikalnych, a takimi są dla mnie 27 stopni i więcej, więc za takimi nie przepadam. Bardziej odpowiadałyby mi temperatury rześkiego lata w Skandynawii. Upał mi przeszkadza i powoduje, że tracę siły i jestem zmęczony, a poza tym, to nic przyjemnego, gdy nie da się spać w nagrzanej przez dzień chałupie.

Dzisiaj jest cudowny dzień, cichy, spokojny, utulony przez długie godziny w szumie deszczu, nikt nie drze gęby za oknem, nawet wszystkie, rozdarte i rozwydrzone bachory, które na co dzień okupują miejsca pod klatkami bloków, wypuszczone samopas przez swoich zajętych oglądaniem telawizji, tudzież produkowaniem się na fejszbuku, albo też zajętych konsumpcją taniego piwa. Poziom zidiocenia rodziców, wyraża się poprzez całkowitą obojętność, na to co ich dzieci wyprawiają, w jaki sposób spędzają czas na dworze, bo nawet pobieżne obserwacje zachowań kilkuletnich dzieci, pozwalają ocenić, że to co się widzi, trudno nazwać zabawą. Przeważnie sprowadza się to do jakiegoś kompulsywnego biegania i przekrzykiwania, agresywnych zaczepek, poszturchiwania, wzajemnego licytowania się, co kto ma w domu, komu ojciec kupił coś nowego, potem w ruch idą piasek i kamienie, następnie wyzwiska. Kończy się to apokaliptycznym harmiderem, rozwścieczonym wrzaskiem i histerycznym zawodzeniem pokrzywdzonych, wzywających przeciągłym "maaamooo"! pod oknami mieszkań.

Pokolenie ich rodziców, są chyba jednym z ostatnich, którzy wiedzą i pamiętają, że zabawa na podwórku osiedlowym, to było coś twórczego i zajmującego aż do godzin wieczornych, gdy matka wołała na kolację.
Pamiętam chwile spędzone na podwórku z koleżankami i kolegami,  zabawy w dwa ognie, w zbijanego, w nogę, skakanie w gumę, grę w klasy, w chowanego, w podchody, zabawy w dom, w sklep, , do zabawy była piłka, skakanka, ringo, a i wyliczanki służące do losowego ustalenia kolejności bawiących się, lub po prostu zaczynające zabawę, fikołki i akrobacje na trzepaku. Ileż to emocji wzbudzała gra w kapsle, której tor rysowało się na asfalcie, kredą podprowadzoną z półki, pod szkolną tablicą. Gdy już nie chciało nam się biegać i skakać, to zalatywało się do domu po kartkę z zeszytu i długopis, by potem gdzieś na ławce, czy jakimś murku grać w pełne emocji Państwa i miasta, które pozwalały wykazać się przed towarzystwem, jak pilnym uczniem byliśmy na lekcjach geografii.
Zabawy na podwórku, to dla mnie wspomnienia radosnych chwil i absolutny brak nudy, na którą narzekają dzisiejsze dzieci, uzbrojone po zęby w elektroniczne gadżety, stosy zabawek, praktycznie nieograniczony dostęp do internetu i nieprzebranej ilości kanałów tv, które na podwórku nie potrafią się bawić, którym brakuje wyobraźni, przez co jak na dłoni widać, co formuje i jakie treści kształtują młode umysły. Jacy rodzice, takie dzieci, nic dodać, nic ująć! 



Zdjęcia dziennik.pl


Ciasto marchewkowe

Składniki:
100g cukru lub ksylitolu
1 łyżka kakao
4/5 szklanki oleju winogronowego
4 jajka
275g mąki
1 łyżeczka cukru waniliowego
2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta duża soli i suszonego imbiru
1 łyżeczka sody oczyszczonej
2 łyżeczki cynamonu
50g rodzynek
50g posiekanych orzechów włoskich
400g marchwi startej na grubych oczkach


Wykonanie:
Cukier, kakao, olej, ubijamy mikserem, dodając po jednym jajku, powoli dodajemy mąkę z proszkiem, sodą, cynamonem, solą, następnie startą marchew, rodzynki i orzechy.
Ciasto przelewamy do tortownicy i pieczemy w 175st. przez około 45 minut.



PS.
Za oknem deszcz, kawałek pysznego ciasta i radosny  Nat King Cole, czego chcieć więcej?





2 komentarze:

  1. Też fajnie powspominałam z tobą, dzięki za ciasto marchewkowe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech ja ciut dalej ze wspomnieniami zaszłam,marchewkowe jadłam ale było tam zamiast cynamonu piernikowa przyprawa ...no myslę że z cynamonem lepsze..nie miałam pojęcia ze to tak smakowite ciacho wilgotne rewelacja!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję c: